Móc służyć przy ołtarzu jest najwyższym wyróżnieniem i zaszczytem. Ministrant jest chłopcem, który służy panu większemu, niż wszyscy wielcy tego świata. Jest nim Chrystus, Król nieba i ziemi. Na Jego sztandarze widnieje napis: Król królów i Pan panów. Jemu służyć – powiada św. Piotr – znaczy samemu być królem. Niczym są wszystkie królestwa i państwa tego świata wobec tego, w którym ministrant pełni swoją służbę. Jest nim Królestwo Boże, obejmujące niebo, ziemię i wszystkie gwiazdy. Jedyne królestwo, które nigdy nie przemija i nie zna żadnych granic.
Dla takiego oto Pana, w takim królestwie i przy takim dziele może ministrant pełnić tak świętą służbę. I dlatego to właśnie, choć sam mały wobec Boga i Kościoła jest wielki i na wysokim stanowisku. Zapewniam cię, że nawet aniołowie niebiescy zdumiewają się i chylą przed tobą czoło, gdy udajesz się na świętą służbę do ołtarza.
Jest to rzeczą zupełnie zrozumiałą. Co bowiem ty czynisz jako ministrant, jest służbą aniołów. Czyż aniołowie w niebie nie musza się zdumiewać, widząc, jak na ziemi mały chłopiec może spełniać czynności, które w niewidzialnym królestwie nieba są ich przywilejem? Otóż co czynią aniołowie w niebie – to na ziemi, w katolickich kościołach czynią ministranci. W niebie bowiem i na ziemi odprawia się ta sama liturgia, ta sama służba Boża. Każdy kościół katolicki jest domem Boga. Stoi w nim niewidzialna stolica Ojca niebieskiego. Podczas każdego przemienienia w sposób tajemniczy zstępuje na nasze ołtarze uwielbiony Baranek Boży niby zabity, jako żywy dar ofiarny. A gdzie Chrystus – tam otwiera się niebo. Tam my stajemy wśród aniołów, świętych i całego triumfującego Kościoła. Anioły otaczają razem z nami ołtarz, a my jednoczymy się z ich chórem i wspólnie śpiewamy Amen, Alleluja! Ty zaś, mały ministrancie, jesteś ich widomym zastępcą. Za nich nosisz świece, kadzielnicę, ampułki, mszał i dajesz ludowi dzwonkiem znak, „co się niebawem ma stać”. Tak więc służba ministranta jest naprawdę służbą aniołów.
Słyszałeś już zapewne, że liturgia jest modlitwą wspólną, a ofiara mszy św. ofiarą wspólną. Nie składa jej sam tylko Chrystus, który w czasie przeistoczenia zstępuje z nieba na ołtarz. Nie składa jej również sam kapłan, który może przemieniać święte dary ofiarne i słać je do nieba. Wszyscy chrześcijanie, którzy są na niej obecni, składają ją wspólnie. I ta staruszeczka w ostatnim kąciku i to maleństwo w pierwszej ławce także. Podobnie jednak jak w teatrze wszyscy artyści grają razem, mimo że nie wszyscy przecież mają równie ważne role – jedni bowiem mają role główne a inni podrzędne, – tak samo jest w liturgii. Kapłan spełnia tu główną rolę. Ale i mały ministrant ma swoją główną rolę. Może bowiem nosić świętą księgę ewangelii, w której znajduje się słowo Boże. Może w imieniu całej parafii zanosić do ołtarza święty dar ofiarny wina. Może swym dzwonkiem nawoływać cały lud do skupienia i uwagi. Może kapłanowi odpowiadać na modlitwy. A kiedy usługuje przy cichej mszy św., na której może często nie ma nikogo z wiernych, musi po prostu zastępować całą parafię, cały nawet Kościół katolicki; musi w jego imieniu odpowiadać amen i et cum spiritu tuo. Ministrant jest naprawdę zastępcą ludu. Gdy służy przy ołtarzu i odpowiada na modlitwy, wówczas czyni to również jako zastępca ludu, w imieniu setek, lub tysięcy wiernych, owszem, nawet w imieniu całego Kościoła katolickiego, w imieniu ludzi i aniołów! Czyż więc nie trzeba abyś i ty, mały zastępco ludu, posiadał pobożność i gorliwość stu czy tysiąca wiernych?
Jedno święcenie musi posiadać choćby najmniejszy ministrant, zanim mu wolno będzie przystąpić do ołtarza – jest nim chrzest święty. Nadto musi on należeć do jednego stanu – do stanu tych, którzy posiadają łaskę uświęcającą, do stanu dzieci Bożych, a to jest także stan duchowny. Na chrzcie św. zostaliśmy namaszczeni krzyżmem świętym. Staliśmy się wtedy chrześcijanami. Chrześcijanin znaczy namaszczony, Bogu poświęcony. Od chrztu w duszy naszej żyje Chrystus, staliśmy się Jego świątynią, Jego świętym mieszkaniem. A Chrystus jest jedynym prawdziwym i wiecznym Arcykapłanem. I otóż ponieważ On – Arcykapłan od chwili chrztu św. w nas mieszka, więc i nasza dusza ma w sobie coś kapłańskiego. Dlatego to właśnie i my możemy razem z Chrystusem czcić w liturgii Ojca niebieskiego i składać mu Najświętszą Ofiarę. Teraz rozumiesz także, dlaczego ministrant przywdziewa do świętej służby białą komżę. Ma wtedy wspomnieć: Przez chrzest święty przyodziałem się w Chrystusa; Chrystus Arcykapłan żyje we mnie; stałem się jedno z Nim. Mogę Mu pomagać w składaniu Ojcu niebieskiemu Jego wielkiej Ofiary. Jeszcze jedno – nie ma dla ministranta rzeczy ważniejszej nad tę, żeby nieustannie być w stanie łaski uświęcającej. Ile razy służy do mszy św., musi mieć serce tak czyste, by móc przyjąć Komunię św. Ilekroć przywdziewa białą komżę, musi również Chrystus rzeczywiście zamieszkiwać w jego duszy. Inaczej biała komża byłaby kłamstwem!
o. Hariolf Ettensperger